Wyprawa kryptonim "Morze zimą"!

Wyprawa kryptonim "Morze zimą" okazuje się być tylko pozornie łatwa do zorganizowania. W rezultacie im dalej w morze, tym więcej sieci zarzuconych przez właścicieli pensjonatów (nie)gotowych na przyjęcie z otwartymi ramionami czterech nóg i ośmiu łap.


Od czego zaczyna się każdy plan podróży? Oczywiście! Wpisuję w binokle frazę "morze zimą" i od razu wyskakują jak króliki z kapelusza artykuły: "9 powodów, dla których warto pojechać nad morze zimą", "Bałtyk zimą" albo "Co robić zimą nad Bałtykiem?". Czytam wynurzenia o większej ilości jodu, o jego wpływie na mózg i samopoczucie (wychodzi na to, że jod zrobi ze mnie superbohatera), o bursztynach, których ma być więcej (akurat znajdę jak mi osiem łap przeora plażę), o możliwościach skorzystania ze SPA i odnowy biologicznej (odnowę biologiczną, to ja przechodzę po każdym leśnym spacerze z Uszatymi), o super warunkach do jeżdżenia na sankach (naprawdę ludzie jadą zimą nad morze, żeby pojeździć na sankach!? a jak nie ma śniegu?) i jeszcze wielu innych argumentach przemawiających za wyjazdem zupełnie różnych od mojej motywacji. Szybko odpuszczam sobie sponsorowane artykuły i przechodzę do sedna - GDZIE? Konkretnie, paluszkiem na mapie, gdzie? Z pomocą przychodzą strony o podróżowaniu z psem i elegancko mi podają, na które plaże można z pieskiem, a na które niekoniecznie. Wspaniale! Oczywiście te z pieskiem są w mniej dogodnej lokalizacji, ale co tam! Jeździliśmy już na drugi koniec Polski żeby piesek sobie pobiegł do człowieka z pasztetem w krzakach, to dlaczego nie mielibyśmy pojechać, żeby piesek pobiegał po plaży? Pozostaje prosta sprawa NOCLEG. W okolicy znajduję dwa hotele, pensjonat, hostel i prywatne kwatery. Zaczyna mi się wydawać, że wszechświat mi sprzyja, za chwilę z ekscytacji wyląduję na Marsie. Filtruję sobie tam gdzie można z psem, krąg proponowanych złowrogo zawęża się i... pojawia się pierwsza sieć na moje pieniążki! Kosmiczne dopłaty za psa, a my mamy dwa pieski, co jeszcze podwaja koszty. W sumie możemy udawać, że pies jest jeden. Kiedyś zupełnie przypadkiem nam się to udało, pani była tylko zdziwiona, że tak często wychodzę z psem. Wreszcie znajduję coś za całkiem przyzwoitą cenę i niewielką dopłatę za psa. Przechodzę do galerii gdzie umieszczono zdjęcia pensjonatu. I oczom moim ukazują się obrazy jak z katalogu "Piękne wnętrza". O rajuniu jakie to wszystko jest śliczne! Uroczy pokoik w morskim stylu, jadłodajnia z oranżerią, przeszklone tarasy, wszystko w tonacji biało - turkusowej z morskimi dodatkami, sala zabaw dla dzieci, przepiękny ogród wokół, 500 metrów do plaży z uroczym pomostem, potem kilka zdjęć z panem masażystą z uśmiechem jak milion dolarów - każde kolejne zdjęcie mówi "przyjedź" i obiecuje raj... Wyobrażam sobie jak idziemy na plażę, siadamy na pomoście, morze szumi, radosne pieski biegają po plaży... I nagle dochodzi do mnie cała prawda! Przypomniałam sobie Frodo na plaży w Niedzicy - najpierw dziki bieg plażą, potem skok z pomostu do wody, potem jeszcze raz plaża, woda, plaża, plaża, woda, kolejny skok i wszystko od nowa - tak do momentu aż panierka na piesku była odpowiednio gruba. Elmo wybrał wersję uproszczoną - woda i turlikanie w piasku - niestety równie skutecznie przerobił się na schabowego w panierce. Pies po spacerze na plaży wniesie tony mokrego piachu! Próbuje jeszcze resztkami kreatywności pocieszyć się, że przecież ten śliczny kremowy dywanik, to można zwinąć i położyć na szafę, meble okryć narzutami, urocze białe poduszeczki z czerwonymi kotwicami schować do komody, piękną turkusową pościel upchnąć w szafie i spać w śpiworach, zabrać ze sobą składane budy (w sumie zawsze je bierzemy na wyjazd, nasze psy nigdy i nigdzie nie nabrudziły) i płyn do szyb, żeby pościerać smarki z oszklonych tarasów... I wtedy wyobrażam sobie jak z Krzysiem podnosimy meble, żeby wytargać ten cholerny kremowy dywan i potem ładujemy go na szafę, schizujemy żeby pies nie postawił brudnej łapy na czymkolwiek pięknym w drodze do pokoju, polerujemy szyby - STOP! - przecież my tam nie jedziemy sprzątać i wyrabiać bicepsów! Powinnam napisać, że oczy zachodzą mgłą i robi się smutno na sercu... Ale to nieprawda! Oczy zachodzą mgłą, bo dostaję ataku śmiechu i nie jestem w stanie się uspokoić! Śmieję się do tych pięknych zdjęć i tego pana co się tak ładnie uśmiecha. Spoglądam na śpiące Uszate i zdaje sobie sprawę jak bardzo, pielęgnowana od dziecka, chęć dzielenia domu ze spanielami wpłynęła na moje życie. I nie chodzi tutaj o to, że nie pojedziemy do pięknego pensjonatu z kremowymi dywanami, wcale nam ten pensjonat nie jest potrzebny do szczęścia! Przypominam sobie setki wspaniałych chwil, w lesie, w błocie, w górach, nad jeziorem, w namiocie, w czerwonym golfie bez klimatyzacji, pod Kopcem Krakusa, na strychu przerobionym na mieszkanie, który kiedyś był naszym domem... Zawsze razem - ja, Krzyś i Uszate... I wiecie co? Myślę sobie, że jestem szczęściarą i oczy zachodzą mi mgłą... ze wzruszenia... 
P.S. Jak nas znam, to pojedziemy do wolnostojącego domku na zadupiu, gdzie zimą nie działa ani jeden bankomat, 2 km od psiej plaży, 4 km do najbliższego sklepu, 6 km do najbliższej jadłodajni. Z kominkiem i drewnem (które sobie trzeba porąbać), bez zasięgu, z drewnianą podłogą (którą wystarczy pozamiatać), ale za to do pana, który napisał, że można z psami w każdej ilości bez żadnej dopłaty, a teren jest ogrodzony i bezpieczny! Obiecuję, że jeśli ten wyjazd dojdzie do skutku, na pewno o nim opowiem! :)

7 komentarzy:

  1. Basiu, znam to
    Jak znajdziesz takie miejsce opisz koniecznie, wraz ze współrzędnymi

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam parę fajnych miejsc (przynajmniej tak mi się wydaje), ale są to domy całoroczne do wynajęcia dla minimum 5-6 osób. Pozostałe, to domki letniskowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. W maju dołącza do nas suczka Cocker Spaniela, dlatego przeczytałem cały blog. Bardzo dziękuję za wszystkie informacje, a same historie czyta się z przyjemnością. Być może już niedługo inny Cocker Spaniel zamoczy się w rzeczce przy Opolskiej kładce w Krakowie, akurat mamy do niej jakieś 100 metrów.

    Pozdrawiam!
    Kamil

    OdpowiedzUsuń
  4. A i jeszcze jedno! Byłbym ogromnie wdzięczny za jakiś wpis dotyczący wyćwiczenia przywołania psa, bardzo mi zależy, żeby w tym zwłaszcza aspekcie pies był jak najbardziej posłuszny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za my komentarz 😀 wpis o przywołaniu na pewno się pojawi. A w KRK macie super trenera jeśli chodzi o posłuszeństwo. Polecam Dogenius 😊

      Usuń
  5. Super blog. Jestem pod wrażeniem , że dowiedziałem się o tym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem bardzo zadowolony , że tutaj wszedłem . Bardzo dużo osób powinno wejść na ten blog.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Uszate , Blogger