Aplikacja NUDA

Aplikacja NUDA

Potraficie się nudzić? Pytam poważnie! Potraficie? Nuda nie jest w cenie, nuda jest zmorą, męczarnią, ośmiotysięcznikiem zdobytym w sandałach. Chwila nic nie robienia przeraża jak wyrywanie zęba bez znieczulenia. W autobusie, w poczekalni, w rejestracji, w kolejce wszyscy próbują się czymś zająć, najczęściej zatopieni w wirtualnym świecie wpadają w pułapkę sponsorowanych artykułów, personalizowanych reklam lub podglądania co kto opublikował.


To jak potraficie się nudzić? Kiedy ostatnio mieliście okazję ponudzić się chociaż chwilę? Część z Was powie, że nie wie co to znaczy, bo ciągle jest tyle do zrobienia! Inni nie przyznają się, że się nudzą, bo co to by oznaczało? Lenistwo, bezproduktywność, monotonne życie? W końcu nuda ma zabarwienie pejoratywne. A zastanawialiście się kiedyś co robi nuda z naszym mózgiem? Muszę się pilnować, żeby nie trzasnąć teraz wykładu z neuronauki, bo w końcu miał to być felieton. Zatem zastanówcie się - nuda może najpierw sprawić, że odpoczniemy, zresetujemy się, a potem może wyzwolić refleksję i kreatywność. To proces, który w zależności od naszego nastawienia może mieć różne skutki. Jeśli podchodzimy do nudy negatywnie i mamy jej bardzo dużo, a do tego mamy poczucie, że nasze życie jest jednostajne i jesteśmy zmęczeni rutyną, to na pewno nie działa to ani mobilizująco ani pozytywnie. Nuda wywołuje w nas pewien rodzaj dyskomfortu, bo nasz mózg jest stworzony do przyjmowania i przetwarzania informacji. Współczesny styl życia jeszcze mocniej nas do tego popycha. Ten dyskomfort, to kluczowy etap do wzbudzenia w nas motywacji do działania. Jeśli podchodzimy do nudy w sposób pozytywny, pozwalamy sobie odpocząć i spędzić czas relaksując się, to dajemy sobie szansę skupić się na tym, co czujemy tu i teraz, jakie mamy potrzeby i zasoby. Nuda może być jak energetyczny napój. Nuda sprawia, że jesteśmy WOLNI! Nic nie musimy, ale możemy! Brzmi nieźle, prawda? Wszystko pięknie, tylko weź to sobie wytłumacz, kiedy od zawsze ci się wydaje, że nudząc się marnujesz czas. Jestem typem, który ciągle ma coś do zrobienia, mam mnóstwo pomysłów, cele do zrealizowania, poczynione plany, więc jak ja mogę się nudzić?! Jak mogę tracić czas?! Długo mi zajęło zrozumienie, że ponudzić się trochę trzeba i robię sobie czasami (pewnie zbyt rzadko) nudne poranki kiedy niczego nie planuję. Na ogół po takim niezaplanowanym poranku mam mnóstwo pomysłów, mój mózg doświadcza "game over" a potem "stand by", aby na koniec mieć "full energy". Mózg jest ważny! A nasze umysły nie mają łatwo - jesteśmy bombardowani setkami informacji. Badania wykazują, że zatracamy wiele funkcji poznawczych - na przykład nie potrafimy się odnaleźć w terenie, nie zapamiętujemy drogi, którą się poruszamy, nie potrafimy sobie przypomnieć twarzy nowo poznanej osoby. "Focus on self sprawia, że idiociejemy proszę państwa" jak mawiał pewien Pan Profesor ;) Nie koncentrujemy się na drodze, bo robi to za nas aplikacja. Nie musimy pamiętać o ważnych wydarzeniach, bo mamy aplikację, która nam o wszystkim przypomina. Aplikacja to chyba najpopularniejsze słowo w przestrzeni publicznej. Cokolwiek robię, gdziekolwiek pójdę, dowiaduję się, że potrzebna jest aplikacja! W każdym sklepie namawiają mnie do ściągnięcia aplikacji. Nawet w rejestracji u lekarza pani mnie poinformowała, że mogę się umówić na następną wizytę przez aplikację. Aaaaaaa!

Nie lubię korzystać z aplikacji na zasadzie braku wyboru. Są takie, które bardzo mi się przydają, jak na przykład aplikacja "The Mantrailing". Są takie, które stanowią doskonałe narzędzie uzupełniające jakieś szkolenie, ale większość jest mi kompletnie niepotrzebna. A propos aplikacji, to przypomniała mi się anegdotka. Umówiłam się z pewnym Trenerem, że wyślę filmik do oceny mojej pracy z psem. Zaproponował aplikację, przez którą będzie łatwy kontakt. Po paru dniach próbowałam wydobyć z pamięci co to za aplikacja. Ap, ap, snap!? Wpisałam w lupkę i zaproponowało mi Snapchat. Ha! Znalazłam, zainstalowałam, skonfigurowałam, wpisałam imię i nazwisko szukanej osoby - jest! Napisałam wiadomość o treści: "Cześć! Mam już aplikację, niebawem prześlę filmik, w wolnej chwili zerknij na moje pląsy.". Odpowiedź nadeszła szybko: "Spierdalaj!". Na tym etapie zaczęłam lekko w siebie wątpić i zdezorientowana tą impertynencją piszę do kolegi, który był świadkiem rozmowy czy chodzi o aplikację z duszkiem na żółtym tle. Okazało się, że to miał być Whatsapp, a nie Snapchat... ;) Ostatnio jakoś mam pod górkę, niestety nie tylko z aplikacjami. Nie zamierzam narzekać i nie zamierzam się poddawać, ale przyznajcie - planować trzeba umieć. Kiedyś bliska mi osoba powiedziała: "Uważaj! Uważaj o czym marzysz!" I tak rozmawiając ze znajomymi dowiedziałam się, że ich marzenia spełniły się za późno. Bardzo czegoś pragnęli na tamten moment, a spełniło się w czasie kiedy ich sytuacja zmieniła się i już niekoniecznie mieli możliwość czerpać z tego pełnymi garściami. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Nie wiem czy w tamtym czasie by z tego skorzystali. Kilka razy również bardzo się o coś starałam i to nie wyszło, jakaś droga była ślepą uliczką, jakieś drzwi zatrzasnęły. Potem okazało się, że zupełnie inne drzwi stały otworem... Z perspektywy czasu człowiek wie, że zatrzaśnięte drzwi bywają szansą na znalezienie lepszej opcji i wie jednocześnie, że nie ma co pchać się we wszystkie, które są otwarte...

Moja praca zawodowa wymaga dobrego planowania i pokory. Mogę sobie zaplanować świetne ćwiczenie funkcji poznawczych, idealnie dobrać pomoce, mieć pewność, że to doskonałe ćwiczenie dla konkretnego dziecka i... wydarza się tzw. czynnik ludzki. Dziecko ma kompletnie gdzieś moje ćwiczenie i mój wspaniały plan stymulacji poznawczej. Nie chce nawet spojrzeć na pomoce, które wycinałam cały poprzedni wieczór. I tym razem ja dostaję ćwiczenie poznawcze - jak przekonać dziecko, że to co oferuję jest fajne lub jak w inny sposób zrealizować cel? Innym razem wyciągam jakąś pomoc bez specjalnego entuzjazmu i nagle okazuje się, że znikający sznureczek rozbawia dziecko tak bardzo, że zrobi z tą pomocą każde ćwiczenie. W pracy z psami jest podobnie, choć psy są dla mnie dużo bardziej przewidywalne niż dzieci. Jednak każdy, nawet najlepszy plan może się nie udać. Parę tygodni temu rozpisałam sobie treningi, zapisałam się na warsztaty i umówiłam Pozorantów do dalszych treningów. Najpierw Frodo zachorował na babeszjozę, z warsztatów musieliśmy zrezygnować, a Pozorantów trzeba było odwołać. Kiedy Frodzio wyzdrowiał ponownie rozpisałam treningi, umówiłam Pozorantów i... Elmo przepychając się w kuchni zrzucił taboret wprost na moją stopę a potem jeszcze nadepnął łapeczką. Taaadam! Niech żyje plan! Znowu dziękujemy bardzo, siedzimy w domu, bo fioletowa noga musi zaprezentować się we wszystkich kolorach tęczy żeby można było przemierzać kilometry.

Drodzy Czytelnicy dziękuję za Wasze ogromnie miłe wiadomości z pytaniami kiedy będzie następny felieton. Dzięki temu mam motywację do dalszego pisania! Jeśli dotarliście do tego miejsca, to możecie mi o tym powiedzieć, ale nie musicie. Życzę Wam owocnej instalacji aplikacji nuda, skorzystajcie od czasu do czasu, czujcie się wolni i pamiętajcie: mózg jest ważny! :D

Autorem zdjęć wykorzystanych w tym felietonie jest Adam Safarewicz - safarewicz.pl
Copyright © 2014 Uszate , Blogger