Frisbee level 0

Frisbee, to coś, co od początku wywoływało u Frodo ogromną ekscytację. Kiedy po raz pierwszy wzięłam do ręki "gumowy beret" (zaczęliśmy od miękkiego gumowego nielota z Trixie), Frodo podskoczył i wyjął mi go z ręki! Podrzuciłam lekko na wysokości jego pyska - złapał, uwielbiał się przeciągać i biegać z nim w paszczy. Aż pewnego dnia potraktował jak aport - przybiegł, aby mi oddać.
Na tym zdjęciu Frodo miał 5 miesięcy 


Odpowiedź jest prosta - ze względu na wiek Frodo i jego zdrowie. Chciałam mu wcześnie pokazać, że zabawa frisbee jest fajna, ale jednocześnie nie chciałam narażać młodego psa na obciążenia stawów. I nadal uważam, że jeszcze za wcześnie na akrobacje, bo Frodo jest dojrzewającym samcem i mój "szczypiorek" dopiero nabiera masy mięśniowej. Robimy ćwiczenia na świadomość ciała i wzmacniamy mięśnie. Poza tym dotychczas zależało mi bardziej na tym, aby go wyciszyć niż mocno podekscytować. Zatem nasza zabawa zawsze trwa krótko, 4 - 5 "rzutów" na zmianę z przeciąganiem i koniec. Potem spokojny spacer z węszeniem i wyciszamy się na ławeczce.

Frodo po raz pierwszy sam z siebie przynosi dysk :)


Dlatego, że widzę w Uszatym potencjał - od początku był bardzo skoczny, gibki, zwinny i szybki. Uwielbia podskakiwać i zawsze chce wyżej i dalej. Jako szczeniak potrafił wyskoczyć na wysokość stołu i zwinąć kanapkę (po czym w locie, zanim spadł na łapy, ją połykał...). Pamiętam, że już jako kilkutygodniowy maluch jako pierwszy nauczył się pokonywać barierkę od kojca i jako pierwszy z miotu robił sobie wycieczki. Jego ciekawość świata była godna podziwu ;)




Tak jak napisałam powyżej nie musiałam go jakoś szczególnie oswajać z nową zabawką - kiedy wyciągałam dysk z plecaka, świat przestawał istnieć. Zaczynaliśmy od przeciągania się i turlania po ziemi, nie wymagałam niczego szczególnego, bardzo chwaliłam i pozwalałam pobiegać z frisbee w paszczy. Delikatnie podrzucałam tak, aby był w stanie bez problemu je złapać. Niektórzy zalecają karmienie z odwróconego dysku - my tego nie robiliśmy. Dysk służy tylko do zabawy.
Na marginesie dodam, że Frod jest zupełnym przeciwieństwem Elmo, który jest kompletnie nie zainteresowany frisbee i nie lubi gumowych i plastikowych zabawek, generalnie podchodzi do frisbee jak do jeża... ;)


Tu sprawa okazuje się być niełatwa, zwłaszcza, jeśli mamy stosunkowo niewielkiego psa. Poza tym należy dobrać jego twardość do uścisku szczęki naszego czworonoga. Teoretycznie są mniejsze dyski, ale zazwyczaj są one dosyć miękkie. O ile dla szczeniaka jest to dobrze, o tyle dla dorosłego psa z mocnym uściskiem już nie bardzo. Frodek jest w grupie pośredniej, nie jest ani mały, ani duży, chwyta pewnie, ale nie jakoś bardzo mocno. Dyski w mniejszych rozmiarach są zbyt miękkie, a dyski polecane przez frisbiarzy za twarde lub za duże. Niektóre wydawały się być fajne, ale nie mogłam ich nigdzie dostać od ręki. I tak idąc na kompromis w kwestii rozmiaru kupiłam Fastback'a Flex. Dysk dosyć elastyczny, podobno dobrze lata (to ocenię jak poprawię swoje umiejętności), jest stosunkowo wolny i ładnie "zawisa" (to akurat prawda), dla Frodka mógłby być z 2 cm mniejszy. Widać na nim małe zadziory, ale na razie bardzo płytkie. Nadal testujemy i szukamy czegoś odpowiedniego, może trochę twardszego, ale też nieco mniejszego.



Właściwie z psem nic ;) Na razie ja uczę się rzucać z wiatrem, pod wiatr, blisko, daleko, wysoko, nisko... i wcale nie jest to takie łatwe jakby się mogło wydawać. A Frodo nadal, co jakiś czas, łapie niewysokie rzuty i przeciąga się.




Na filmiku pierwsze próby z nowym dyskiem, za każdym razem Frodo jest naprzeciw mnie, bo inaczej nie byłoby nic widać, ale uwierzcie ciężko jest kontrolować psa, rzucać dyskiem i jednocześnie nagrywać filmik ;) Jakość słaba, ale bardzo chciałam to uwiecznić!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Uszate , Blogger