O tym jak niebezpieczna może być książka...
Dzisiaj nie o Uszatych, choć też w psiej tematyce, a właściwie o
psie w literaturze i niebezpieczeństwie, jakie ta literatura niesie.
Jako terapeutka chętnie wspomagam się metodą biblioterapii. Teksty, w
których obecny jest wątek psa są bardzo dobrze odbierane przez moich
pacjentów, więc czytamy takie książki. Znalazłam mnóstwo propozycji,
niestety głównie dla dzieci, ale dla dorosłych też się coś znalazło.
Zależało mi na ciekawych historiach, niezbyt długich opowiadaniach, z
ciekawym wątkiem, morałem, puentą dającą do myślenia. I tak przeszukując
strony internetowe znalazłam opis książki pasujący do moich oczekiwań –
Renata Piątkowska, Najwierniejsi Przyjaciele, Niezwykłe psie historie.
Wprawdzie okładka trochę mi nie podeszła, ale co tam okładka, ważna
treść. Pojechałam do księgarni, pani zachwalała książkę, zajrzałam do
środka – ładne ilustracje, krótkie opowiadania, każde zatytułowane
imieniem psa, który jest bohaterem utworu, poprzedza je rysunek psa i
aforyzm – biorę!
I wiecie co? Żadna, naprawdę żadna książka nie rozczarowała mnie tak
jak ta… Złamała mi serce, zamiast „niezwykłych psich historii”,
infantylne historyjki, w większości pisane bez polotu, a co gorsza
antropomorfizujące psa. A jedno z opowiadań o Bratku, który odwiedza
chore dziecko w szpitalu zwyczajnie mnie rozzłościło. Ja rozumiem, żeby
to było napisane 10 lat temu, ale książka wydana w 2014 roku! A zaczyna
się od sformułowania, że pies leczy „niczym prawdziwy lekarz”. Często w
takim potocznym języku mówimy, że pies wyleczył kogoś z depresji, czy
też pomógł przezwyciężyć jakieś trudności, ale kiedy mowa o zajęciach z
udziałem psa w szpitalu, to mówienie takich rzeczy jest nie na miejscu. W
rzeczywistości pies nie leczy, jego futro nie ma cudownych mocy, a
ślina, to nie magiczny eliksir. Pies nie jest terapeutą, jest nim
człowiek, który to odpowiedzialny jest za interakcję psa z dzieckiem czy
chorym człowiekiem, za dobrostan pacjenta i dobrostan psa. Pies może
stać się motywatorem do działania, do zmiany, jego obecność może ruszyć
jakiś proces, dodać sił i wiary, przełamać rutynę, ale nie leczy!
Tymczasem czytam, że do chorej dziewczynki ze złamaną nogą przyszedł
człowiek z psem i mówi: „To jest Bratek. Jeśli nie masz nic przeciwko
temu, posiedzi z tobą przez chwilę.” O – myślę, może nie będzie tak źle?
Po czym czytam dalej, że opiekun psa wychodzi, dziecko zostaje samo z
psem, pies wskakuje na łóżko, aportuje rzucaną przez dziewczynkę
maskotkę, potem dziewczynka karmi go krówkami, następnie czesze go
grzebykiem i zakłada kokardkę. Prawie wszystkie mity na temat
dogoterapii na jednej stronie – no pogratulować autorce. I dzięki takim
książkom utrwalamy obraz psa jako żywej maskotki, której można wiązać
kokardki, karmić cukierkami i naruszać jej przestrzeń. Utrwalamy obraz
zajęć z udziałem psa, jako spontanicznej, niekontrolowanej interakcji
dziecka z psem. A tymczasem liczba pogryzień dzieci rośnie w
zastraszającym tempie, bo powielane są mity na temat psów, opowiadane
głupie historyjki o psach – superbohaterach, bo nie edukuje się dzieci o
dobrostanie zwierząt, bo niektórzy hodowcy kreują obraz szczeniaka jako
małej przytulanki i wreszcie dlatego, że w Polsce każdy może być
terapeutą, bo nie ma odpowiednich uregulowań prawnych, co mam nadzieję
niedługo się zmieni. A dobrostan psa biorącego udział w spotkaniach z
dziećmi jest niejednokrotnie radykalnie naruszany.
Aby było jasne – nie atakuję autorki, chociaż uważam, że powinna brać
odpowiedzialność za to, co pisze, zwłaszcza, że na okładce widnieje jej
zdjęcie z psem, a poniżej przedstawiona jest jako znana i ceniona
autorka książek dla dzieci, więc może być uważana za autorytet. Zatem
niech znani i cenieni autorzy książek dla dzieci edukują, a nie
powielają mity, bo dzieci, chłonne jak gąbka, doskonale zapamiętują, co
my dorośli im przekazujemy.
Proszę Was kupujcie dzieciom książki, które kształcą, uczcie szacunku
dla psów i akceptowania ich przestrzeni, bo może właśnie dzięki temu
Wasze dziecko uniknie niebezpiecznych sytuacji w kontaktach z psami, a i
Waszym czworonożnym Psijaciołom będzie lepiej w naszym ludzkim świecie…