Niedobre psy
Dzisiaj rano idę z Uszatymi chodnikiem. Dochodzimy do murka z smsami - murka, na który sikają wszystkie psy z okolicy. Obydwa podnoszą łapy przepychając się jeden przez drugiego i węszą. I nagle zza zakrętu wychodzi pani z dziewczynką, tak ok. 5 - letnią.
Jest też druga strona medalu. Właściciele psów, którzy zupełnie nie są refleksyjni względem zachowań swoich czworonogów i nie dbają o ich komfort. Byłam świadkiem takiej sytuacji: Na przystanku stał pan z psem, raczej wielorasowym, ani małym ani dużym – średnim, przypominającym teriera. Podchodzi pani z dzieckiem, pyta czy mogą pogłaskać. Pan pozwala. Dziewczynka głaska pieska po głowie, ten stoi nieruchomo, spuszcza łepek i stoi dalej w bezruchu, podkula ogonek i trwa tak cały spięty, dopóki dziewczynka nie przestaje. Dziewczynka odchodzi, pies otrzepuje się i znowu staje się ruchliwym terierem z rozmerdanym ogonkiem. Po czym słyszę jak pan opowiada, że pies jest przyzwyczajony do dzieci, bo mają wnuki, które się z nim bawią i przytulają i "mogą z nim zrobić wszystko", dlatego nadstawa się do głaskania. Ja tam nadstawiania nie widziałam, widziałam zrezygnowanego psa, z wyuczoną bezradnością. Psa, któremu już wszystko jedno…
- O zobacz jakie śliczne pieski –
zwraca się do dziewczynki – idź pogłaskaj!
- NIE! – mówię stanowczym głosem.
Pani spogląda na mnie
zniesmaczona.
- A dlaczego NIE?! – pyta z
pretensją w głosie – przecież chyba nic im się nie stanie jak je pogłaska. Co
ugryzie!?
- Po pierwsze należałoby zapytać
czy właściciel, czyli ja, zgadza się na głaskanie, po drugie co jeśli pies faktycznie
ugryzie? – pytam.
- No, ale przecież, to spaniele,
one są przyjazne!
- Sugeruje Pani, że jeśli pies
jest spanielem, to zawsze jest przyjazny? A gdyby, to był owczarek niemiecki
albo amstaf albo bokser, to co?
- A no nie, amstaf, to groźny
jest – odpowiada pani.
- Proszę pani, każdy pies może
być dla dziecka potencjalnie groźny bez względu na jego wygląd. Poza tym znam
bardzo łagodne amstafy, które są bardzo przyjazne i mieszkają w rodzinach z
dziećmi i jednocześnie znam spaniele, które przejawiają agresję względem ludzi
i innych zwierząt.
- To one gryzą? – pyta pani –
najwyraźniej nadal kompletnie nie rozumiejąc do czego zmierzam…
- Zęby ma? – pytam.
- No ma…
- Potencjalnie każdy pies może
ugryźć – odpowiadam.
- Ale one merdają ogonem, czyli
nie gryzą – pani zauważa elokwentnie.
- A pani córka lubi się
przytulać albo być głaskana po główce? – pytam.
- Taak… ale co to ma wspólnego z
psami?
- A chciałaby pani, aby nagle
ktoś obcy, podszedł do pani córki i ją przytulił?
- No nie, dlaczego ktoś obcy
miałby ją przytulać?
- Z tego samego powodu nie
możecie pogłaskać psów. Proszę sobie wyobrazić, że moje psy także mogą nie mieć
ochoty, aby głaskał je ktoś obcy, chociaż na ogół lubią pieszczoty.
- Do widzenia – powiedziała pani
i poszła.
To była pani mamusia z tych
niereformowalnych. Tych, które to wszystko wiedzą najlepiej i tych, które
zupełnie nie wiedzą dlaczego spokojny dotąd pies ugryzł. Jeśli pies nie
wykazuje agresji, to można przecież z nim zrobić wszystko, prawda? Jak jest
spanielem, to znaczy, że go można głaskać. Jak jest amstafem, to trzeba go
ominąć...
Najgorzej oczywiście mają te psy
z etykietką „łagodny”. Ileż to razy słyszałam od rodziców dzieci, że mają
cudownego psa, który pozwala dziecku na wszystko. Oczami wyobraźni widzę
dramat. Psy mają swoją granicę cierpliwości, psy czują i komunikują się z nami,
mają prawo do szacunku i respektowania ich psiej natury. Pozwalać dziecku robić
z psem co mu się podoba, to jak czekać na wybuch bomby z opóźnionym zapłonem. A czy pozwalamy psu, aby skakał po dziecku lub
wykonywał czynności, które przynoszą dziecku dyskomfort? Nie. To dlaczego
pozwalamy, aby dziecko naruszało dobrostan psa? Nie rozumiem tego. Tak jak nie
potrafię pojąć dlaczego kupuje się psa dziecku, które nawet nie jest w stanie wykonać podstawowych czynności samoobsługowych. Pies to nie zabawka, takiemu dziecku można
kupić co najwyżej pluszaka, ale to już zupełnie inna historia.
Poza tym dzieci generalizują i to, czego ich nauczymy w kontakcie z jednym psem, prawdopodobnie przeniosą na inne. Oczywiście żaden z Uszatych nie zachowałby się wobec tej dziewczynki agresywnie, okazałyby jej po prostu zainteresowanie, ale co jeśli spotka na ulicy innego psa z długimi uszami, którego potraktuje z podobną wylewnością jak Uszate nie pytając wcześniej właściciela czy może podejść? Co jeśli pies zareaguje nerwowo i nawet jeśli nie ugryzie, to przestraszy dziecko? Uczmy dzieci szacunku do psów i zachowań, które będą bezpieczne. Bądźmy odpowiedzialni za treści jakie przekazujemy!
Poza tym dzieci generalizują i to, czego ich nauczymy w kontakcie z jednym psem, prawdopodobnie przeniosą na inne. Oczywiście żaden z Uszatych nie zachowałby się wobec tej dziewczynki agresywnie, okazałyby jej po prostu zainteresowanie, ale co jeśli spotka na ulicy innego psa z długimi uszami, którego potraktuje z podobną wylewnością jak Uszate nie pytając wcześniej właściciela czy może podejść? Co jeśli pies zareaguje nerwowo i nawet jeśli nie ugryzie, to przestraszy dziecko? Uczmy dzieci szacunku do psów i zachowań, które będą bezpieczne. Bądźmy odpowiedzialni za treści jakie przekazujemy!
Jest też druga strona medalu. Właściciele psów, którzy zupełnie nie są refleksyjni względem zachowań swoich czworonogów i nie dbają o ich komfort. Byłam świadkiem takiej sytuacji: Na przystanku stał pan z psem, raczej wielorasowym, ani małym ani dużym – średnim, przypominającym teriera. Podchodzi pani z dzieckiem, pyta czy mogą pogłaskać. Pan pozwala. Dziewczynka głaska pieska po głowie, ten stoi nieruchomo, spuszcza łepek i stoi dalej w bezruchu, podkula ogonek i trwa tak cały spięty, dopóki dziewczynka nie przestaje. Dziewczynka odchodzi, pies otrzepuje się i znowu staje się ruchliwym terierem z rozmerdanym ogonkiem. Po czym słyszę jak pan opowiada, że pies jest przyzwyczajony do dzieci, bo mają wnuki, które się z nim bawią i przytulają i "mogą z nim zrobić wszystko", dlatego nadstawa się do głaskania. Ja tam nadstawiania nie widziałam, widziałam zrezygnowanego psa, z wyuczoną bezradnością. Psa, któremu już wszystko jedno…
Zdaniem wielu ludzi „dobry pies”,
to taki, który akceptuje dzieci i cierpliwie wszystko znosi, nie sprawia
kłopotów i nie wymaga poświęcania zbyt dużej ilości czasu. A więc bardzo się cieszę, że nasze psy są „niedobre” – bywają niecierpliwe i uparte, nie
znoszą wszystkiego z pokorą i wyraźnie komunikują, że na coś nie mają ochoty. Poza tym
kradną, płoszą ptaki, wymagają pielęgnacji i zajmują nam bardzo,
ale to bardzo dużo czasu... :D
Kilka fotek z ostatniego spaceru.
Kilka fotek z ostatniego spaceru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz